starsza | lista | nowsza |
Drzewo życia reż. Terrence MalickDrzewo życia reż. Terrence Malick
Aktualności
03 paź 11
Polscy krytycy o "Drzewie życia" Terrence'a Malicka
"Były gwizdy i histeryczne okrzyki zachwytu. Nikt się jednak nie spodziewał takiego filmu: poetyckiej symfonii o stworzeniu świata, w której losy teksańskiej rodziny komentowane są modlitwami do boga, zdjęciami pyłu kosmicznego i obrazami przechadzających się dinozaurów. Kręcone w wielkiej tajemnicy przez trzy lata dzieło Malicka to zuchwały eksperyment, nie mający odpowiednika w amerykańskim ani światowym kinie. Opowieść o rodzinnej tragedii (utracie dziecka) została przez reżysera potraktowana jako punkt wyjścia do głębinowych rozważań o istocie naszych relacji z bogiem, kierunku ewolucji Wszechświata, zawartości mitologicznej pamięci i o tym, co po nas, jako gatunku, zostanie. Już sama skala i rozmach tematyczny filmu, nie mówiąc o patosie stawianych pytań, budzą wątpliwości. No bo jak traktować serio reżysera, który podejmuje się zebrać i streścić w skromnych dwóch i pół godzinach projekcji odwieczną mądrość filozofów?" Janusz Wróblewski: Popisy mistrzów (Polityka)
"Wyciągnięta dłoń muskająca falujące źdźbła trawy jest nie tylko najczęściej powtarzającym się obrazem w twórczości Terrence'a Malicka: stanowi zarazem jej centralną metaforę. Dotykanie ulotnej prawdy, zaklętej gdzieś między duchem i materią; między skończonością źdźbła a nieuchwytnością wielkiej łąki - jest tym, co Malick robi najchętniej (i najlepiej). Jego filmy nie tyle postępują w czasie, co pulsują poza nim; wzdymają się i opadają jak półprzezroczyste firany, ukazywane przezeń z równą lubością, co stykające się koniuszki palców i traw. W nagrodzonym canneńską Złotą Palmą Drzewie życia nie brakuje ani firan, ani dłoni. W istocie, nagromadzenie elementów "malickowych" jest tu tak wielkie, że chwilami zbliża film do granic autoparodii". Michał Oleszczyk: Drzewo życia "W umyśle pogrążonych w rozpaczy ludzi zacierają się granice dobra i zła. Ziemski wątek wyjaśniania tragedii przeplatają niezwykłe sekwencje stworzenia świata, niebios, galaktyk. Razem z bohaterami gubi się publiczność. "Drzewo życia" staje się szaleńczą, wizjonerską podróżą po świecie idei. "Drzewo życia" zbiera skrajne recenzje. Dla jednych jest arcydziełem, dla innych spektakularnym banałem z pięknymi zdjęciami Emmanuela Lubezkiego. Ale nie ulega wątpliwości, że jest dla widza wyzwaniem, każąc mu skonfrontować się z samym sobą". Krzysztof Kwiatkowski: "Drzewo życia". Arcydzieło czy banał? (newsweek.pl)
"Terrence Malick nie ironizuje, nie używa cudzysłów - wprost i na serio opowiada o wszechświecie, życiu, śmierci i Bogu. "Drzewo życia" ma więcej odwagi, niż da się to przyjąć na wiarę i choćby dlatego należy ten film zobaczyć na własne oczy". Darek Arest: Drzewo życia (Dwutygodnik) "Prawie dwie i pół godziny trwa ta na poły modlitwa, na poły medytacja, która wydaje się rozpaczliwą próbą znalezienia sensu w bezsensie, logiki w śmierci, porządku w chaosie. Zaczyna się od cytatu z księgi Hioba, ale niedługo później następują też sceny biblijnego niemal stworzenia świata: Malick uruchamia wszystkie dostępne dziś komputerowe efekty, powołuje do życia wody, kratery, nawet dinozaury, jakby chciał wyręczyć boleśnie nieobecnego Boga, z którym z offu przez cały czas rozmawiają bohaterowie". Paweł T. Felis: Malick wygwizdany (Gazeta Wyborcza)
"Ten "największy poeta Hollywoodu" jest dzieckiem amerykańskiego transcendentalizmu, filozofii Emersona uznającego człowieka za "drobną iskierkę we wszechobejmującej duszy świata". Jednak, przy całym podziwie dla zamierzenia Malicka, razi deklaratywność filmu, dosłowność jego metafory. Żarliwe wyznanie wiary niebezpiecznie upodabnia się do kazania amerykańskiego kaznodziei, do obrazów z telewizji popularnonaukowej i religijnej". Tadeusz Sobolewski: Złota Palma za "Drzewo życia" (Gazeta Wyborcza) "Religijność jest silnie zakorzeniona w amerykańskiej tradycji: obecność Biblii w każdym pokoju hotelowym bierze się nie z przypadku, lecz z potrzeby, być może dziś uświadamianej słabiej niż kilkadziesiąt lub sto lat temu, ale nadal jeszcze częstej. Można na "Drzewo życia" spojrzeć jak na próbę ożywienia tej potrzeby. Choćby dlatego, że kino europejskie, by nie powiedzieć - światowe, taką próbę przed kilkunastu laty podjęło i odniosło spektakularny sukces: nie darmo nazwisko Kieślowskiego wymienia się wśród najbardziej wpływowych (zgoda - inspirujących) twórców kina. Malick odważnie rusza wskazanym przez Polaka tropem, opierając się na stricte amerykańskich przesłankach. Najpierw jednak musi nakłonić swojego widza do przyjścia do kina". zobacz także: |
Moje AFF
Strona archiwalna 4. edycji (2013 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.americanfilmfestival.pl Nawigator
październik 2013
Szukaj
filmu / reżysera / koncertu:
|